niedziela, 29 stycznia 2017

Kiedyś nienawidziłam, dzisiaj uwielbiam

Na pewno znalazłoby się coś czego kiedyś nie znosiliście, ale z czasem przestało to wam przeszkadzać, a być może nawet nie potraficie bez tego żyć. Ja przygotowałam dla was listę kilku takich właśnie rzeczy. Być może wydoroślałam, spróbowałam nowych rzeczy lub inaczej na nie spojrzałam.

1.KAWA
Kawa zawsze dla mnie była czymś nie do przełknięcia. Już sam jej zapach mnie odrzucał. Pamiętam jak nienawidziłam, gdy tata robił sobie kawę, a jej aromat unosił się w całym domu. Zawsze byłam przeciwniczką tego napoju. Jednak pewnego razu mój chłopak zrobił dla mnie kawę z mlekiem. Ta kawa była tak pyszna, nawet nie było czuć jej gorzkiego smaku. Bardzo mi posmakowała i od tamtej pory jestem fanką kawy.



2. SZMINKI
Oj jak ja nienawidziłam szminek. Na kimś mi się podobały i nie były takie złe, ale zawsze uważałam, że na moich ustach wyglądają beznadziejnie. Zawsze gdy dostawałam jakąś szminkę, oddawała ją mamie lub komuś innemu. Od kiedy zaczęło być tak głośno o matowych pomadkach od Kylie Jenner spodobały mi się tego rodzaju szminki, zwłaszcza w kolorach nude. Zaczęłam szukać jakichś tańszych zamienników. Bardzo bym chciała jedną chociaż pomadkę od Kylie, ale nie mogę pozwolić sobie na takie rarytasy. Kupiłam swoją pierwszą matową pomadkę od Golden Rose i nikomu jej nie oddałam. W swojej kolekcji mam aż 3 matowe pomadki.



3. SUKIENKI
Zawsze uważałam, że moja sylwetka jest okropna. Nigdy nie nosiłam sukienek, chyba że było to konieczne np. na wesele. Moje nogi były dla mnie najgorszym problemem. Nigdy po prostu nie podobałam się w sobie w sukienkach czy spódniczkach. Wierzcie lub nie, ale od kiedy mam chłopaka, który mówi, że uwielbia mnie w sukience i że bardzo mu się podobam, i ja się sobie spodobałam. Moja szafa urosła o kilka sukienek i spódniczek. Poza tym schudłam, więc jeszcze chętniej zakładam tę część garderoby. Nawet chciałabym ich więcej.



4. FARBOWANE WŁOSY
Odkąd pamiętam, jako mała dziewczynka, mówiłam że nigdy w życiu nie przefarbuję się na inny kolor. To też się zmieniło. Może i nie zmieniłam koloru włosów, ale bardzo bym chciała. Podobają mi się takie trochę "niecodzienne" kolory. Po prostu mój naturalny kolor już trochę mi się znudził i jestem ciekawa jak bym wyglądała w innym. Na razie jednak trochę się boję takiej zmiany, ale może kiedyś zbiorę się na odwagę.



_________________________________
INSTAGRAM : KLIK


niedziela, 22 stycznia 2017

Mój codzienny makijaż

Dziś chciałabym wam nieco przybliżyć jakich kosmetyków używam na co dzień do szkoły. Ostatnio jednak nie chcę mi się robić aż tak pełnego makijażu dlatego ograniczam się do samego podkładu i pudru. Większość z tych kosmetyków testowałam nie raz. Jestem już do nich tak przywiązana, że nie kupuje żadnych nowości, ale chyba czas zacząć. Jestem z nich w 100% zadowolona i myślę, że wam też mogą przypaść do gustu.



1. Moim pierwszym krokiem jest oczywiście nałożenie podkładu. W moim przypadku jest to podkład z Rimmela Lasting Finish 25h. Używam do tego mojego ulubionego pędzla Hakuro H51. O tym podkładzie napisałam kilka słów w jednym z postów KLIK. Ale jeśli komuś nie chce się do niego wracać to napiszę jeszcze raz : Ma dosyć rzadką formułę, dzięki czemu łatwo się rozprowadza i nie potrzeba wiele produktu, aby pokryć całą twarz. Dopasowuję się do koloru skóry i nie tworzy efektu maski. Jest trwały i wytrzymuje cały dzień w szkole. 

2. Gdy moja cera jest w naprawdę złym stanie używam dodatkowo korektora Astor Perfect Stay 24h. Nakładam go punktowo na podrażnienia skóry, krostki lub gdy jest to bardzo konieczne - pod oczy. Rozprowadzam go gąbeczką. O nim również pisałam we wspomnianym wcześniej poście. Jest to korektor w płynnej konsystencji. Aplikator jest jak błyszczyk. Dzięki niemu łatwo rozprowadza się produkt. Idealnie kryje i pozostawia matowe wykończenie. Również bardzo długo się trzyma. 


3. Nadszedł czas na bronzer. Od dłuższego czasu używam Miss Sporty Tan Up Your World. Jest bardzo wydajny, ponieważ mam go naprawdę długo, a jeszcze się nie kończy. Używam go tylko poniżej kości policzkowej. Ma bardzo ładny brązowy kolor i niewielkie drobinki brokatu, które nie rzucają się w oczy a nadają blasku. 

4. Aby zmatowić nieco twarz używam pudru. Na zdjęciu jest akurat Hean High Definition, ale aktualnie używam pudru z tej samej serii co podkład czyli Rimmer Lasting Finish 25h. Z obydwu jestem zadowolona. Tego z Hean używałam bardzo długo. Jestem z niego zadowolona. Ma piękne matowe wykończenie, sprawia, że twarz się nie świeci i dodatkowo jest całkiem trwały. Dopasowuje się do koloru skóry, a dodatkowo ma ładne opakowanie.


5. Później przechodzę do oczu. Zaczynam od brwi. Używam do tego paletki cieni Catrice eyebrow set. Zawiera ona dwa kolory - jaśniejszy i ciemniejszy - pęsetkę oraz mały pędzelek. Swoje brwi tylko delikatnie podkreślam, lubię do tego używać jeszcze szczoteczki do brwi. Jest to ogólnie mój pierwszy produkt do brwi i jestem z niego całkiem zadowolona. Pigmentacja jest dobra i kolorek zostaje na cały dzień. Nie daje to efektu mocnych, czarnych brwi, więc do szkoły idealnie.


6. Przechodząc do końca - rzęsy, czyli dla mnie najważniejsza rzecz. Uwielbiam mieć czarne, długie rzęsy. Oczy wydają się być wtedy większe. Moim ostatnim ulubieńcem jeśli chodzi o maskarę jest Maybelline Lash Sensational Luscious. Dzięki szczoteczce idealnie wydłuża każdą rzęsę. Ma intensywnie czarny kolor i pięknie podkreśla oko. Utrzymuję się na cały dzień i nie muszę się martwić po kilku godzinach, nie będzie po niej śladu.

7. Ostatnim, niekoniecznym krokiem jest nadanie wodoodporności. Nie robię tego zawsze, ale czasami sięgam po Bell Secretale. Jest to wodoodporny top coat, którego można używać do każdego tuszu i nadać im właśnie wytrzymałości.

Tak wygląda mój cały makijaż do szkoły i jak już wcześniej wspomniałam, niektóre kroki czasem pomijam. Chciałabym jednak przetestować jakieś nowe kosmetyki, marki, dlatego jeśli znacie coś godnego polecenia, piszcie w komentarzach :)

______________________________

INSTAGRAM : KLIK



niedziela, 8 stycznia 2017

"Twój dziennik" - czyli dobra myśl na każdy dzień

Na nowy rok postanowiłam kupić sobie nowy kalendarz. Chciałam jednak, żeby był pełen inspiracji i pozytywnych myśli. Próbowałam nawet sama stworzyć swój planner ale wymaga to dużo czasu i kreatywności. Myślałam też nad kupnem takiego profesjonalnego plannera, ale są one dosyć drogie, dlatego sobie odpuściłam. Na szczęście udało mi się trafić na "Twój dziennik" autorstwa Reginy Brett. Myślę, że autorka jest wam znana chociażby z "Bóg nigdy nie mruga", która była bestsellerem.


Dziennik ma bardzo ładną miękką okładkę w kolorze takiego jasnego malinowego. Jak widzicie nie jest jakoś bardzo urozmaicona. Bardzo podoba mi się zewnętrzny wygląd książki, ponieważ jest miły dla oka. Mimo wielu kartek, nie jest ciężka. Z tyłu została zamieszczona informacja od wydawnictwa co mniej więcej możemy znaleźć w środku. 



Jest to kalendarz uniwersalny co znaczy, że możesz go użyć w tym roku, a możesz za rok. Nie ma zaznaczonych dni - zrobisz to sama. Na początku jednak znajduje się kilka szczegółowych kalendarzy na najbliższe lata poczynając od 2016 kończąc na 2020. Są tu zaznaczone poszczególne święta na każdy rok. 



Każdy miesiąc rozpoczyna się "lekcją" - sentencją od autorki. Co miesiąc jest coś nowego e tym dzienniku - lekcja, ikonka (w przypadku sierpnia są to skrzydła) oraz design kartek. Oprócz tego każdego dnia jest inna myśl, która pobudza do działania i inspiruje. Znajdziemy tu również miejsce na własne myśli czy też symbole. W tym dzienniku możemy zapisywać wszystko i przy okazji zmotywować się do działania. Uważam, że jest to dobre i niedrogie rozwiązanie. 



_____________________

INSTAGRAM : KLIK