Już dawno dawno temu obiecałam wam post o moich matowych pomadkach. Zbierałam, kupowałam, testowałam i nareszcie mi się udało. Ciężko było mi się zebrać do napisania tego wpisu, ponieważ bardzo mi na nim zależy i dlatego muszę się postarać.
Zacznę może od pomadek z Golden Rose. Tej firmy mam najwięcej. Moją pierwszą pierwszą matową pomadką była Golden Rose Matte Lipstick Crayon numerek 15. Aplikacja jest bardzo łatwa, ale szminka sama w sobie do mnie nie przemawia. Kolorek piękny, bardzo nudziakowy, pigment świetny, jednak produkt szybko się ściera i zostawia "smugi" na ustach.


Innymi pomadkami Golden Rose w mojej kolekcji to Longstay Liquid Matte Lipstick. Jest to raczej znana i lubiana seria. Ja uwielbiam te szminki, jestem ich fanką. Mam 3 kolorki : 11, 13 i 15. Aplikator ma bardzo fajny kształt ułatwiający równe malowanie ust, dzięki niemu konturówka jest zbędna. Numer 11 był pierwszy jaki kupiłam. Ma matowe wykończenie jak wszystkie te pomadki, jednak ma w sobie drobinki brokatu, które tworzą coś w rodzaju tafli. Ma nudziakowy kolor podchodzący pod pomarańcz/brąz. Na ustach się pięknie prezentuje. Pozostałe dwa numerki nie mają w sobie drobinek brokatu, są całkowicie matowe. 13 podchodzi pod taki delikatny róż, bardzo go lubię, myślę, że to mój ulubiony kolor, ale stosunkowo szybko się zjada. Jeśli chodzi o ten buraczkowy numerek 15 to zachowuję się jak buraczek. Wszędzie zostawia ślady. Czegokolwiek nie dotkniecie ustami pomalowanymi tym kolorem, to będzie to pobrudzone. Jest mega napigmentowany i intensywny. Raczej polecam go osobom, które mają pewną rękę w malowaniu ust, ponieważ nie łatwo go zmyć. Wszystkie te pomadki szybko wysychają i mają piękne matowe wykończenie.




Przejdźmy teraz do pomadek z Lovely Klips. Myślę, że ta seria jest dosyć znana, między innymi dlatego, że to ewidentna podróbka pomadek od Kylie Jenner. Mimo że to tani zamiennik dosyć drogich i trudno dostępnych produktów, ja jestem z nich bardzo zadowolona. Posiadam dwa kolorki : NEUTRAL BEAUTY i MILKY BROWN. Obydwie przypadły mi do gustu. Ta pierwsza jest dosyć jasna i typowo nudziakowa z lekką nutką różu. Pięknie się prezentuje na ustach. Natomiast druga jest ciemniejsza, delikatnie brązowa, ale przez przesady. Daje cudowny efekt i ja jestem nią zachwycona. Pomadki są w zestawie z pasującą konturówką. Kredka jest miękka i łatwo zarysować nią idealny kształt. Produkty same w sobie są bardzo trwałe, ale z rosołem przegrywają 😊. Uważam, że są warte uwagi i swojej ceny. Szybko wysychają, dając matowe wykończenie. Ja jestem zadowolona.


Teraz jeden wielki bubel, wielkie rozczarowanie - Makeup Revolution Retro Luxe Matte Lip Kit. Do tej pory miałam dobre zdanie na temat tej firmy, ale ten zestaw bardzo mnie zawiódł. Zacznę może od tego, że konturówka przyszła złamana, końcówka jest w okropnym stanie i ciężko się nią malować. Mój zestaw jest w kolorze ECHELON jednak konturówka ma zupełnie inny kolor niż pomadka. Może na zdjęciu nie widać takiej wielkiej różnicy, ale uwierzcie, że na żywo to wygląda okropnie. Konturówka podchodzi pod taki różowo-pomarańczowy, natomiast pomadka bardziej w fiolet, brąz. Na ustach to nie wygląda ciekawie, ponieważ te dwa kolory w żaden sposób się ze sobą nie zlewają. A dodatkowo na ustach nie prezentuje się najlepiej. Szybko się zjada i dziwnie zmienia kolor. Na swatchu jest inna, na ustach jest inna. Nie wiem już nawet co to za kolor, ale więcej kolorków z tej serii nie kupię.


I na koniec coś przyjemnego. Jedna z moich ulubionych pomadek - Mua Luxe Velvet Lip Lacquer kolor TRANQUILITY. Po prostu coś pięknego. Ma niesamowity owocowy zapach, kolor podobny do pomadki z Golden Rose numerek 13, tyle że ta delikatnie wchodzi w brąz. Na ustach prezentuje się cudownie, długo się trzyma i szybko wysycha, a wykończenie jest idealne. Nie wysusza ust, a malowanie jest bardzo łatwe i przyjemne dzięki cienkiemu aplikatorowi. Co mogę więcej o tej pomadce napisać? Jest świetna i mam nadzieję, że inne kolory są równie dobre.
___________________________